niedziela, 30 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów (28)

 

Ostatnia NdW niestety nie należy do tych udanych i zakończyła się podwójnym myciem włosów. 

Czego użyłam ?

- olej sezamowy nałożony na ok. 2 godziny
-  mydło cedrowe
- odżywka wygładzająca Sylveco
- serum Avon 

Efekt: 

  
Po umyciu włosów, okazało się, że znowu przesadziłam z ilością oleju i włosy stały się przeciążone i wyglądały nieciekawie. Niestety tak to bywa z sezamkiem, że czasem osiągam zupełnie odwrotny skutek od zamierzonego. Jest to ciężki i gęsty olej i nie każde myjadło da sobie z nim radę. Mydło cedrowe rady sobie nie dało. Włosy były matowe, szorstkie, szybko zbijały się w strąki. Jednym słowem, ani nie mogłam na nie patrzeć, ani dotykać. Czym prędzej umyłam włosy silniejszym szamponem i było już o niebo lepiej.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Krem nawilżający Lorys Snake Oil Effect


Kolejny produkt "Made in Brazil", który miałam okazję wypróbować to Lorys Snake Oil Efect. Jego owocowy brat, w gruncie rzeczy nie spisał się najgorzej i byłam ciekawa jak poradzi sobie kolejny krem nawilżający marki Lorys.

Co mówi producent ?

Krem nawilżający Lorys Snake Oil Effect został specjalnie opracowany, aby ochronić, odżywić i przywrócić pierwotne cechy włosom zniszczonym przez stosowanie produktów chemicznych. 

Sposób użycia: do codziennego stosowania - nanieść krem Lorys na wilgotne włosy i masować na całej długości włosa od nasady do końca, przede wszystkim na końcówkach, przez około 2 minuty. Dokładnie spłukać.
 Przy aplikacji kremu z zastosowaniem czepka termicznego: nałożyć krem Lorys unikając kontaktu ze skórą głowy i zostawić na około 15 minut. Dokładnie spłukać i wysuszyć jak zwykle.

Cena: ok. 7zł/450g w Auchan

Skład: Water (woda),Cetearyl Alcohol (emolient), Cetrimonium Chloride (sól amoniowa, konserwant), Mineral Oil (Paraffinum Luquidum) - parafina, Ciclomethicone (silikon lotny), Poliquaternium-7(kondycjoner, antystatyk), Frangance (Parfum)-zapach, Citric Acid (kwas cytrynowy - konserwant, regulator pH), Methylisothiazolinone (konserwant), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), CI 19140 (Yellow 5) - barwnik, Disodium EDTA (konserwant).

Na próżno szukać w składzie wartościowych substancji, które naprawią strukturę włosa, zniszczoną przez farbowanie, czy prostowanie. Na pierwszy rzut oka widać, że krem jest raczej dedykowany osobom o zdrowych, normalnych włosach, a nie wymagających i zniszczonych. Z takim Lorys po prostu nie da sobie rady. Może co najwyżej wizualnie poprawić wygląd włosów, zamaskować "ubytki" i pomóc w rozczesaniu. No i ta parafina...wiele osób unika kosmetyków z jej zawartością.

Zapach: intensywny, sztuczny, chemiczny, utrzymuje się dość długo na włosach.
Konsystencja: tym razem krem nie spływa jak szalony pomiędzy palcami, jak w przypadku Koktajlu Owocowego. Ten jest gęsty i nawet po wywróceniu pojemnika nic się nie wylewa. Czytając opinie sprzed paru lat dotyczące tego kremu, zauważyłam, że większość osób skarży się na zbyt rzadką konsystencję. Widać, coś zmieniło się w tej kwestii. Zresztą, skład też został zmieniony.
Kolor: kanarkowy


Krem nakładałam na włosy, zgodnie z drugim zaleceniem  producenta, na 15 minut, pod czepek. Efekt był całkiem niezły. Włosy były lekko wygładzone, poskromione, miękkie, nieobciążone, ale nie czułam wystarczającego nawilżenia. Czy snake oil effect został osiągnięty ? Jeżeli rozumieć przez to gładką, błyszczącą taflę, to działanie kremu nie powala. O efekcie wężowej skórki na włosach mogę mówić po użyciu nafty kosmetycznej. Parafina w towarzystwie innych składników nie działa u mnie już tak wygładzająco. 
Dla porównania: pierwsze zdjęcie po nałożeniu nafty, drugie po użyciu kremu Lorys.



Lubię stosować krem jako bazę i dodać do niego np.miodu. Wtedy efekty są znacznie lepsze no i włosy stają się porządnie nawilżone. 

Do zakupu kremu nawilżającego Lorys Snake Oil Effect nie będę nikogo specjalnie namawiać. Jego ograniczona dostępność (tylko sklep Auchan) działa na niekorzyść, bo w takiej cenie, możemy mieć inne, podobnie działające kosmetyki. Przykładem mogą być np. rozsławione maski Kallos, które łatwiej kupić, jest w czym wybierać no i skład mają ciut bogatszy. Jeśli jednak ktoś ma Auchan pod nosem, na pewno nie zaszkodzi wypróbować kremu nawilżającego do włosów.







wtorek, 18 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów (27)



Podczas ostatniej niedzieli dla włosów postanowiłam wypróbować zakupiony w biedronkowej promocji olej z orzechów włoskich, zanim zginie w czeluściach kuchni.

Czego użyłam ?

- olej z orzechów włoskich nałożony na ok. 3 godziny
- pszeniczno - owsiany szampon Sylveco
- wygładzająca odżywka Sylveco 
- serum Avon

Efekt:


Włosy po użyciu oleju były przyjemnie miękkie w dotyku, nawilżone i nieobciążone, czyli nowy nabytek sprawdził się rewelacyjnie. Podczas trwających ostatnio upałów, wyjątkowo zaplatałam warkocze do snu, więc i efekt na zdjęciu mocno falujący. Szkoda tylko, że takie falowanie utrzymało się może z 4 godziny, a wieczorem prezentowałam lwią fryzurę :).


piątek, 14 sierpnia 2015

Puder Babydream - wielofunkcyjny kosmetyk














Dzisiaj o produkcie, który co prawda do tej pory nie był przeze mnie używany w celu, dla jakiego został stworzony, czyli do pielęgnacji niemowlęcej skóry, ale jestem do niego już dzisiaj na tyle przywiązana, że w przyszłości pewnie będzie miał szanse wykazać się na właściwym sobie polu :)

Pudru  Babydream używam podczas panujących upałów codziennie, przed wyjściem z domu. Jest wspaniałym pochłaniaczem wilgoci i posypane nim stopy mniej się pocą i nie ślizgają w klapkach, czy sandałach. 

Jest również niezastąpiony po depilacji. Znakomicie koi i przynosi ulgę podrażnionej skórze. 

Ostatnio zużyłam suchy szampon Radical i postanowiłam nie kupować kolejnego opakowania, ani nie próbować rozsławionych suchych szamponów Batiste, tylko wykorzystać to co mam pod ręką. Wiadomą sprawą jest, że tego typu kosmetyki mogą być użyte bez szkody dla włosów raz na jakiś czas. Suchego szamponu nie używałam często i ja, ale i tak patrząc na przerażający skład, miałam wyrzuty sumienia. 
Skład pudru Babydream nie straszy : Talc, Zink Oxide, Olea Europaea Oil, Allantoin, Parfum. Jest znacznie krótszy i bezpieczniejszy dla włosów - to niewątpliwy atut.

Działanie: porównując suchy szampon Radical i puder dla dzieci muszę przyznać, że nie widzę większej różnicy. Podobnie, jak w przypadku tego pierwszego obawiałam się, że trudno będzie pozbyć się całkowicie białego nalotu z włosów. Jednak nie jest tak źle. Puder rozsypuję przy nasadzie włosów, lekko rozcieram i pozostawiam na ok. 3 minuty, a później wytrzepuję nad umywalką i dokładnie rozczesuję włosy.  Nadmiar sebum zostaje pochłonięte i efekt "wczorajszych włosów" zostaje na jakiś czas zażegnany. Jestem mile zaskoczona, że włosy wyglądają aż tak dobrze i nie ma śladu białego pyłu na skórze i włosach. No ale przyznaję, że namajtać głową i pojeździć szczotką po włosach trzeba sporo, żeby uzyskać taki efekt.







Myślę, że puder dla dzieci jest dobrym i tańszym (ok. 5zł) zamiennikiem dla często mniej wydajnych suchych szamponów, a poza tym jego pole działania jest znacznie szersze. Wiadomo, że nic nie zastąpi mycia włosów, ale w kryzysowych sytuacjach warto mieć go pod ręką.

piątek, 7 sierpnia 2015

Odżywka Isana professional Brown Color Shine

Dzisiaj na tapecie dość przyjemna i tania odżywka Isana professional Brown Color Shine, dostępna wyłącznie w drogeriach Rossmann.


Co mówi producent ?

Isana professional Brown Color Shine. Formuła z potrójnym efektem, z karmelem i ekstraktami z kakao i orzechów włoskich. 
  • Nadaje włosom intensywnie lśniący brąz.
  • Zawiera pigmenty kolorowe. 
  • Nie zawiera silikonów. 
System „color shine”do włosów brązowych i brązowo farbowanych: 
  • zawiera kompleks „color shine” z filtrem UV i pigmentami kolorowymi; 
  • zawiera witaminę E, karmel i ekstrakty z kakao i orzechów włoskich;
  •  ułatwia rozczesywanie włosów. 
Potrójny efekt formuły: 
  • odbijanie światła przez włosy brązowe; 
  • długotrwały połysk; 
  • intensywna pielęgnacja. 
Działanie pielęgnacyjne: regularnie stosowana odżywka ISANA Professional - Brown color shine z filtrem UV i pigmentami kolorowymi sprawia, że włosy otrzymują lśniący połysk. Dzięki bogatej w składniki formule pielęgnacyjnej zawierającej karmel, ekstrakty z kakao i orzechów włoskich oraz pantenol, odżywka umożliwia łatwe rozczesywanie włosów, które od nasady aż po końce mają wygładzoną powierzchnię i wypielęgnowany wygląd. 

Tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie. 

Obietnic dużo, opis przydługawy i powtarzające się w nim sformułowania, co zawiera i jak działa odżywka jest nieco irytujące. Raz przeczytana informacja o kosmetyku wystarczy, nie muszę czytać tej samej treści w kółko. 

Wskazówki:

Środki do farbowania włosów mogą wywołać ciężkie reakcje alergiczne. Dlatego należy przeczytać niniejsze wskazówki i ich przestrzegać. Produkt nie jest przeznaczony dla osób w wieku poniżej 16 lat. Czasowe tatuaże z czarnej henny mogą zwiększyć ryzyko wystąpienia alergii. Nie należy farbować włosów jeśli:
a) ma się wysypkę na twarzy, podrażnioną bądź zranioną skórę głowy,
b) w przeszłości po farbowaniu włosów wystąpiła reakcja alergiczna,
c) czasowy tatuaż z czarnej henny wywołał reakcję alergiczną.
Jeżeli dojdzie do kontaktu produktu z innymi materiałami np. tekstyliami, urządzeniami sanitarnymi - należy natychmiast oczyścić te materiały. 

Wskazówki wypisane na etykiecie sprawiają wrażenie, że mam do czynienia z  farbą koloryzacyjną, a nie zwykłą odżywką. No ale niech będzie.

Sposób użycia: po umyciu włosów delikatnie wmasować w mokre włosy, pozwolić krótko wchłonąć, po czym dokładnie spłukać. Odżywka nadaje się do codziennego stosowania.

Skład:

Aqua, Cetearyl Alcohol (emolient), Dicaprylyl Carbonate (emolient), Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate (humektant), Behentrimonium Chloride (detergent), Cetrimonium Chloride (konserwant), Parfum (zapach), Phenoxyethanol (konserwant) , Panthenol (witamina B5), Isopropyl Alcohol (konserwant), Tocopherol (witamina E) , Benzophenone-4 (filtr przeciwsłoneczny),Propylene Glycol (humentant), Glycerin (gliceryna), Juglans Regia Seed Extract (ekstrakt z orzechów włoskich), Sodium Hydroxide (regulator pH), Basic Yellow 57 (żółty barwnik), 3-Nitro-p-Hydroxyethylaminophenol (barwnik występujący w farbach do włosów), Acid Violet 43 (barwnik fioletowy), Lactic Acid (kwas mlekowy-nawilżacz), Theobroma Cacao Shell Extract (ekstrakt z kakaowca), Citric Acid (kwas cytrynowy-regulator pH), Sodium Benzoate (konserwant), BHT (antyoksydant), Potassium Sorbate (konserwant), Glucose (glukoza-nawilżacz).

Znowu dużo czytania, a w składzie i tak nie zauważyłam słowa "caramel", pod którą zwykle występuje karmel. Może tutaj ukrył się pod inną nazwą, bardziej chemiczną. Za to ekstrakt z orzechów włoskich, kakaowca i witaminę E już łatwiej znaleźć. Jest też wyliczony przez producenta filtr UV, (szczególnie przydatny przy panujących upałach) jak i kolorowe pigmenty. Jednak biorąc pod uwagę, że wszystkie dobrodziejstwa znajdują się po zapachu, nie ma co liczyć na ich imponującą ilość. 

Pisząc, że jest to dość przyjemna odżywka mam na myśli produkt, który nie okazał się bublem, ale nie rzucił mnie też na kolana. Wiadome jest, że od tego typu kosmetyku nie ma co oczekiwać cudów. Cuda to mogą nastąpić po regularnym używaniu bogatszej w składniki maski. Według mnie, nie należy zbyt przesadnie liczyć na obietnice producenta odnośnie intensywnej pielęgnacji. 

Bardziej interesuje mnie to, czy odżywka ułatwia rozczesywanie, bo według mnie to jej główne zadanie. A pod tym względem nie jest źle. Odżywka ułatwia rozczesywanie, wygładza włosy ,ogranicza puszenie. Na tym mogłabym skończyć wyliczanie jak działania ten kosmetyk, gdyby nie fakt, że parę razy zdarzyło się niespełnienie żadnego z tych punktów. Mam wrażenie, że z mocno poplątanymi włosami odżywka nie daje sobie rady, a wtedy nie dość, że rozczesanie jest prawdziwym wyzwaniem to o gładkości mogę zapomnieć. Pewnie nie bez znaczenie jest tutaj rodzaj szamponu, którego wcześniej użyłam, ale dobra odżywka powinna dać sobie radę w ekstremalnych warunkach, a ta niestety rady nie dała. 

Nie zauważyłam, żeby odżywka gwarantowała mi połysk, czy przyciemnienie/podkreślenie moich brązowych włosów. Czy przedłuża trwałość farbowania - trudno mi stwierdzić. 

Konsystencja - gęsta, odpowiednia, przypomina mi budyń czekoladowy.
Zapach - słodki, ale nie duszący, lekko karmelowy. 


Podsumowując: odżywka Isana professional Brown Color Shine nie należy do tych, które są niezbędne do rewelacyjnego wyglądu włosów brunetek. Nie jest jednak też produktem, którego zakup stanowczo odradzam. Nie kosztuje wiele, więc nie zaszkodzi wypróbować. Do tego odżywka jest wydajna. A jak na polu włosowym nie wypadnie jednak zbyt dobrze, to świetnie nadaje się do użycia zamiast pianki do golenia :)

niedziela, 2 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów (26)


Ostatnio na włosach było gładko i prosto, więc tym razem chciałam, żeby pojawiły się fale.

Czego użyłam ?

- szampon Farmona skrzyp polny
- odżywka Isna Brown Color Shine 
- żel lniany
- serum na końcówki Avon

Żel lniany wykonałam w trochę inny sposób, niż zazwyczaj. Nieraz jego konsystencja była zbyt rzadka i spływała z włosów. Postanowiłam zmienić proporcje i zamiast dwóch łyżek i szklanki wody, dodałam trzy czubate łyżki siemienia na szklankę wody.  I nareszcie było tak, jak trzeba. Glut był gęsty i ciągnący się. Takiego glutka nałożyłam po umyciu, na lekko podsuszone włosy, pod bawełnianą koszulkę, coś na styl metody koszulkowej. Jednak koszulki nie trzymałam na głowie ( jak to brzmi :p) przez całą noc, a jedynie przez ok. trzy godziny. Po ściągnięciu lekko ugniotłam włosy, żeby wydobyć lepszy skręt i pozbyć się sztywności. 



Efekt:

Niestety nie załapałam się na naturalne światło, stąd zdjęcie z lampą. 
 
Efekt wyszedł całkiem fajny. Włosy były mięciutkie, nawilżone no i pofalowane. Niestety i tym razem efekt nie utrzymał się zbyt długo.  Na pewno lepiej byłoby, jakbym dodała odrobinę drogeryjnego żelu, ale wtedy mogę zapomnieć o miękkich i błyszczących włosach. Kiedyś pewnie skuszę się i na takie rozwiązanie. Na razie jestem zadowolona z możliwości, jakie daje mi sam glutek.