niedziela, 27 września 2015

Niedziela dla włosów (30)




Trzydziesta opisywana na blogu NdW niestety nie należy do udanych. Zachciało się eksperymentów... Użyłam glinki ghassoul, którą czasem stosuję na twarz i byłam ciekawa jaki efekt uzyskam na włosach. Teraz jestem pewna, że glinkę pozostawię do nakładania na twarz, a od włosów będę ją trzymała z daleka.


Czego użyłam ?

- 1 łyżka glinki ghassoul wymieszana z  3 łyżkami maski Lorys 
- mydło cedrowe
- odżywka wygładzająca Sylveco
- serum Avon

Efekt:




 Efekt zupełnie mi się nie podobał. Ani wizualnie, ani tym bardziej w dotyku. Włosy były szorstkie, matowe, obciążone przy nasadzie i przede wszystkim niemożliwe do rozczesania. Naprawdę nie pamiętam kiedy wyrwałam sobie tyle kłaczków przy rozczesywaniu. W pewnym momencie dałam sobie spokój stwierdzając, że rozpuszczone i tak nie zostaną i skryję włosową porażkę w ciasnym koczku. Może dodałam zbyt dużą porcję glinki, albo po prostu moje włosy nie akceptują tego produktu i tyle. Z pewnością minie sporo czasu zanim zdecyduję się na kolejny eksperyment z glinką w roli głównej.

czwartek, 24 września 2015

Wygładzająca odżywka do włosów Sylveco


Odżywkę wygładzającą nabyłam jako gratis do szamponu pszeniczno - owsianego. Używam jej po każdym myciu włosów, więc mogę już coś napisać, a na szampon jeszcze przyjdzie pora.

Co mówi producent ?

Wygładzająca odżywka na bazie ekstraktu z łopianu przeznaczona jest do każdego rodzaju włosów. Zawiera składniki wzmacniające, nawilżające i odbudowujące, dzięki którym włosy nabierają blasku, ładnie się układają, są gładkie i elastyczne. Olej z pestek winogron, oliwa z oliwek i olej arganowy chronią przed wysuszeniem i uszkodzeniami. Dodatkowo cukier i pantenol (humektanty) zatrzymują wilgoć i pozwalają uzyskać odpowiednią objętość fryzury, bez obciążenia. Stosowanie odżywki po każdym myciu włosów zapewnia efekt idealnie miękkich, wygładzonych i pełnych blasku włosów. 

Skład:  Woda,  Alkohol cetylowy,  Ekstrakt z łopianu,  Cukier,  Olej z pestek winogron,  Oliwa z oliwek,  Gliceryna,  Kwas stearynowy,  Panthenol,  Glukozyd decylowy,  Olej arganowy,  Oleinian glicerolu,  Kwas mlekowy,  Guma guar,  Benzoesan sodu,  Betaina kokamidopropylowa,  Olejek sosnowy.
Skład jak marzenie - naturalny i bogaty. O każdym składniku możemy przeczytać w leksykonie składników na stronie firmy Sylveco. 

Sposób użycia: Na umyte włosy nałożyć odżywkę na całej długości włosów na ok. 2 minuty i dokładnie spłukać. Można dodatkowo wmasować odżywkę w skórę głowy, aby wzmocnić cebulki włosów. Stosować po każdym myciu.

Cena: ok. 25zł/300ml

Odżywka przeznaczona jest do każdego rodzaju włosów, a jej główny cel to wygładzenie. Ucieszyłam się, że może ten kosmetyk pomoże mi nareszcie okiełznać włosy, ładnie je wygładzi i przestaną być takie puchate. Niestety przeliczyłam się. O ile po nałożeniu odżywki włosy łatwo się rozczesuje, są nawilżone, nieobciążone i nabierają blasku, tak z wygładzeniem radzą sobie gorzej. Włosy pod tym względem wyglądają, jak po użyciu jakiejkolwiek innej, dużo tańszej odżywki. Podczas spłukiwania niektórych odżywek, czuję śliskość na włosach i już wiem, że włosy będą wygładzone. Tutaj niestety nic takiego było. Jest to niewątpliwie duży minus, ale cała reszta niewątpliwie zasługuje na pochwałę.


Uwielbiam jej świeży zapach. Nałożona na skórę głowy, pozwala nawet odczuć tą świeżość. W upalne dni, specjalnie przetrzymywałam ją dłużej na skalpie. Była ta prawdziwa przyjemność !
Konsystencja odżywki jest odpowiednia. Ani zbyt rzadka, ani nie za gęsta.
Jedyne czego jeszcze mogę się przyczepić to dość twardy plastik, z którego wykonana jest butelka. Ciężko wydostać odżywkę z zewnątrz. Trzeba użyć trochę więcej siły, szczególnie przy większym zużyciu produktu.

  
Podsumowując, mogę przyznać, że odżywka nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie. Ma wspaniały skład i jako gratisowy produkt warto było ją wypróbować. Jednak nie skuszę się na jej zakup, bo inne, tańsze odżywki po prostu lepiej się radzą sobie z moimi włosami. Nie oznacza to jednak, że odradzam zakupu. Kosmetyki Sylveco, to gwarancja dobrego, naturalnego składu i nie inaczej jest w tym przypadku. Właśnie z tego względu warto sięgnąć po ten polski produkt i przekonać się jak taki mix wspaniałości zadziała na naszych włosach.

niedziela, 20 września 2015

Niedziela dla włosów (29)


Ostatnio włosy rzadko były przeze mnie rozpieszczane przy użyciu jakiejkolwiek maski. Postawiłam na olejowanie. W końcu to mniej czasochłonna forma pielęgnacji, a z wolnym czasem ostatnio u mnie krucho. Korzystając z wolnej chwili w ruch poszła moja ulubiona maska - Biovax Naturalne Oleje.

Czego jeszcze użyłam ?

- szampon pszeniczno - owsiany Sylveco
- odżywka wygładzająca Sylveco
- maska Biovax Naturalne Oleje z łyżką miodu
- płukanka octowa
- serum Avon

Zestaw gwarantujący miłe w dotyku włosy nie zawiódł mnie i tym razem. Włosy były tak przyjemnie miękkie, że miziałabym je bez przerwy. Do tego dobrze nawilżone i dociążone. Ocet sprawił, że były wygładzone i błyszczące. Jednym słowem, dzień dla włosów należał do tych jak najbardziej udanych.

Efekt:



niedziela, 13 września 2015

Mydło do włosów Shikakai


Mydełko Shikakai, podobnie jak Sesę, kupiłam przy okazji zamawiania indyjskiego szamponu. Niewielki koszt okazał się niestety jedynym plusem, wśród morza minusów.

Co mówi producent ?

Naturalne odświeżające mydełko do włosów i do skóry głowy. Zawiera naturalne ekstrakty shikakai, neem, olej migdałowy i olej rozmarynowy. Naturalna dobroć Shikakai utrzymuje włosy miękkie i jedwabiste. Mydełko Shikakai Hesh czyści, nawilża i chroni włosy oraz skórę głowy. Delikatnie oczyszcza każdy kosmyk włosów i przeciwdziała gromadzeniu się sebum na skórze głowy, pozostawia włosy piękne i zdrowe.

Skład:
  
SODIUM PALMATE, SODIUM PALM KERNELATE, AQUA [Water], TALC, PARFUM [Fragrance], GLYCERIN, ACACIA CONCINNA [Shikakai] EXTRACT, MELIA AZADIRACHTA [Neem] LEAVES EXTRACT, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS [Sweet Almond Oil], DIMETHICONOL (AND) TEA – DODECYLBENZENESULFONATE [Moisturiser], PEG-75 LANOLIN, MELIA AZADIRACHTA [Neem] SEED OIL, ROSMARINUS OFFICINALIS [Rosemary Oil], SODIUM CHLORIDE, SODIUM LAURYL SULFATE, CELLULOSE GUM, SODIUM SALICYLATE, TRICLOCARBAN, MENTHOL, PROPYLENE GLYCOL, DISODIUM EDTA, BHT, SODIUM BENZOATE, PHENOXYETHANOL, CITRIC ACID, DISODIUM DISTYRYLBIPHENYL DISULFONATE, CI 77891 [Titanium Dioxide], CI 12150.

Cena: ok. 3zł-7zł 


Po otwarciu kolorowego kartonika, wiedziałam od razu, że ze względu na sam zapach mydełka nie polubię. Zniosłam zapach Amli, zniosłam zapach Khadi, ale Shikakai to woń zdecydowanie ponad moje nosowe siły. Śmierdzi niemiłosiernie, inaczej nie potrafię tego określić.
No ale skoro już je kupiłam, wypadałoby je przetestować, nawet jak zapach jest odpychający. Mydełka do włosów używałam podobnie jak tego tradycyjnego. Po wytworzeniu piany na dłoni, przeniosłam się na włosy  i od razu miałam wielką ochotę przerwać mycie, bo czułam, że coś jest nie tak. Włosy były tak oblepione mydłem, że z wielkim trudem spłukałam mydliny. Użycie odżywki w większej niż zwykle ilości okazało się obowiązkowe, ale i tak niewystarczające. Włosy po umyciu i wysuszeniu okazały się tak splątane, że wyrwałam chyba z połowę przy rozczesywaniu. Do tego dalej czułam osad z mydła. Włosy były obciążone i miałam poczucie, jakbym w ogóle ich nie myła, tylko nałożyła jakiś produkt do stylizacji. Do tego były matowe i sztywne. Na szczęście zapach się gdzieś stracił. To jednak małe pocieszenie. 
Innym razem próbowałam użyć mydełka w połączeniu z szamponem. Efekt ciut lepszy, ale znowu czułam pozostałości mydła. 
Mydełko Shikakai nie sprawdziło się na moich włosach w żaden sposób. Dobrze, że było kupowane przy okazji i za niewielką cenę. Po parokrotnym użyciu, za każdym razem dawało fatalny efekt na włosach. Myślę, że mydełko po prostu wyrzucę, bo jakoś nie wyobrażam sobie myć nim ciała, czy chociaż dłoni. I goście, którzy korzystaliby z mojej łazienki, mogliby już więcej do mnie nie powrócić :)
Może u kogoś mydełko do włosów przyniesie dobry rezultat, u mnie to jednak wielka, włosowa klapa. 

niedziela, 6 września 2015

Loki na chusteczkach nawilżanych

Z wielką ciekawością wzięłam się za tworzenie loków za pomocą chusteczek nawilżanych, bo efekty, które widziałam u innych bardzo mi się podobały i nie pamiętam przypadku, żeby skręt uzyskany w taki sposób był nieładny.


Jak udało mi się stworzyć loki na takich nietypowych papilotach ?

  • Za robienie loków, zabrałam się dzień po myciu włosów, bo wiem, że skręt uzyskany na świeżo umytych włosach wytrzymałby tylko chwilę. 
  • Na włosy nałożyłam piankę utrwalającą , a w międzyczasie wyjęłam chusteczki z opakowania na ok. 15 minut, żeby troszkę przeschły. Dla tych, które wybrałam to odpowiedni czas, ale kiedyś miałam do czynienia ze znacznie bardziej wilgotnymi i myślę, że wtedy odstawiłabym je na godzinę, żeby nie były zbyt mokre. 
  • Włosy dokładnie rozczesałam, rozprowadzając piankę na całą ich długość. Podzieliłam włosy na dwie partie, a te jeszcze na sześć po każdej ze stron. W sumie przygotowałam dwanaście chusteczek. Duży wpływ na to, ile wybierzemy chusteczek ma gęstość włosów, u mnie nie ma nigdy mowy o jakiejkolwiek oszczędności.
  • Z chusteczek zrobiłam ruloniki i nawinęłam włosy na całej długości. Przy mocno pocieniowanych włosach to dobre rozwiązanie. W innym przypadku pewnie zdecydowałabym się na zawijanie od połowy włosów. Każdy ślimaczek zawiązałam na końcach i muszę przyznać, że całość trzymała się na włosach całkiem nieźle. 
  • Spałam w takich papilotkach i nie czułam przy tym najmniejszego dyskomfortu. Było miękko i delikatnie pachnąco.
  • Rano rozwinęłam swoje włosowe dzieło i ujrzałam to:













Przyznaję, że efekt bardzo mi się spodobał, ale wymaga jeszcze małego dopracowania. Następnym razem bardziej przyłożę się do najdłuższych, tylnych partii włosów, bo jeden papilot źle się zakręcił i powstał z niego pofalowany kołtun. Dużych plusem takiego skrętu jest długa trwałość. Myślę, że to nie tylko zasługa pianki, ale loki uzyskane za pomocą chusteczkowych papilotów same w sobie są mocne. Jakbym na koniec całość utrwaliła jeszcze lakierem, to już w ogóle byłabym zakręcona przez długi czas. W moim przypadku to coś niespotykanego i dlatego bardzo się cieszę z uzyskanego efektu. Polecam taki sposób na ładne, sprężyste, miękkie loki bez użycia wysokiej temperatury. Mało tego, że papiloty nie niszczą włosów, to dzięki delikatnemu składowi i obecności olejków, troszkę je rozpieszczają :).

Znacznie lepszy efekt osiągnęłam tutaj