Kiedy w biedronkowej ofercie pojawiła się ceramiczna lokówka, postanowiłam ją kupić i sprawdzić na własnych włosach, czy sprzęt za niewiele ponad 30zł jest w stanie wyczarować na głowie porządne loki. Na droższe, bardziej profesjonalne narzędzie do stylizacji włosów nie chciałam się decydować, bo i tak rzadko używam tego typu wynalazków. Wolę uzyskiwanie loków bez użycia ciepła, np. przy pomocy chusteczek nawilżanych, ale łatwa dostępność i niska cena, zdecydowały o zakupie lokówki.
Co mówi producent ?
Cena: 34,99zł
Pierwsze, co mile mnie zaskoczyło po wyjęciu lokówki z pudełka, to niezwykła lekkość. Prawie nie czuć, że trzymamy ją w dłoni, super sprawa. Do tego przyjemna dla oka fioletowo-czarna obudowa i z wielką ciekawością zabrałam się za testowanie.
Lokówka zgodnie z opisem w instrukcji nagrzewa się ok. 7 minut. W tym czasie podzieliłam włosy na wiele ok. 5 centymetrowych pasm i kolejno zaczepiałam końce w specjalnej klamrze. Następnie nawijałam pasmo obracając lokówkę do siebie (zgodnie z kształtem spiralnej osłony). Po ok. 15 sekundach uwalniałam włosy z zatrzasku i mogłam cieszyć się powstałą sprężynką.
Efekt:
Efekt jak na tak niedrogi sprzęt wyszedł całkiem niezły. Włosy co prawda zakręciły się mniej więcej od połowy, obawiałam się, że nawijanie pasma na dwa razy, mogłoby zakończyć moją współpracę z lokówką z powodu przegrzania. I tak czas spędzony na lokowaniu gęstych i długich włosów nie należy do krótkich. Ale ogólnie nie mam co narzekać, efekt mnie zadowolił i ten biedronkowy zakup naliczam do udanych.