niedziela, 16 listopada 2014

Zabieg laminowania Marion

 Dzisiaj co nieco o zabiegu laminowania firmy Marion. Opiszę dwa produkty na raz, bo moim zdaniem oprócz opakowania nic ich nie różni.


Co mówi producent ? / Sposób użycia






Skład



Żelatyna występuje już na trzecim miejscu w składzie, więc naprawdę wysoko. Oprócz tego w kosmetyku znajdziemy proteiny zbożowe i keratynę, sporo substancji nawilżających i wygładzających. Jednak mimo sporej dawki nawilżenia na zabieg powinny uważać osoby mające suche i bardzo zniszczone włosy, składniki zawarte w kosmetyku mogą je dodatkowo wysuszyć. Produkt  zawiera, aż cztery silikony, co nie każdemu może się podobać. 


Cena ok. 3 zł, dostępne w drogerii Natura


Jako pierwsze moją własnością stały się niebieskie saszetki. Postępowałam zgodnie z instrukcją i trzymałam produkt przez 15 min. na włosach, pod dołączonym do saszetek czepkiem. Musiałam użyć od razu dwóch, żeby pokryć mazidłem całe włosy. Włosy suszyłam z pomocą okrągłej szczotki.

Zapach nie bardzo przypadł mi do gustu. Lubię świeże, naturalne zapachy, a ten jest mocno chemiczny i utrzymuje się dość długo na włosach.

Kiedy pierwszy raz przyglądałam się efektom po tym zabiegu, byłam pewna, że znalazłam kosmetyk idealny do prostowania włosów bez zabójczej dla nich prostownicy. Włosy były gładkie, ujarzmione, niezwykle miękkie, błyszczące, łatwe do rozczesania. Byłam oczarowana jego działaniem.




Kolejny raz kiedy sięgnęłam po cudowne jak mi się wydawało saszetki, przeżyłam spore rozczarowanie. Byłam pewna, że skoro raz wyszło tak dobrze  to czemu teraz ma być inaczej. Odczekałam przecież ok.2 tygodni zanim zabrałam się powtórnie do zabiegu, uważałam na inne kosmetyki z proteinami, żeby uniknąć przeproteinowania włosów. Niestety, tym razem włosy wyglądały dużo gorzej. Efekt prostych włosów poszedł w zapomnienie. Stały się wręcz napuszone, pofalowane, jakbym zupełnie nic z nimi nie robiła. Ze wcześniejszego efektu WOW została tylko przyjemna miękkość. 


Przy okazji zakupów w drogerii kupiłam wersję różową zabiegu laminowania. Pełna nadziei, nałożyłam kosmetyk, ale i tym razem było beznadziejnie.

Później jeszcze trzykrotnie dawałam szanse laminowaniu, ale nic z tego. Włosy, jak zaczarowane nie chciały powtórzyć rezultatu z pierwszego użycia.


Tutaj jeden z dowodów jakie potrafią być uparte. Prawa strona prosta, lewa kręci się po swojemu:)



Myślę, że ani niebieski ani różowy produkt więcej u mnie nie zagoszczą, dałam im dość szans, a początkowy zachwyt został zamazany przez kolejne nieudane próby.

18 komentarzy:

  1. A można kupić w Rossmannie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Rossmannie niestety nie ma:(

      Usuń
    2. :-( nie wiem kiedy bedzie w moim miescie Natura (w którym mieszkam jak jestem w PL) :-(

      Usuń
  2. Właśnie mam podobny problem z laminowaniem, tylko ze ja używam do tego siemienia lnianego. Raz wszystko idealnie - ładnie, Włosy nawilżone, a innym razem puch i w ogóole się nie układają ;/ Jak spotkam gdzies ten gotowy zabieg to chyba skuszę sie na przetestowanie tak z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jakoś nie próbuję laminowania, chyba tylko tego nie próbowałam jeszcze:)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie działają odmiennie, niebieski świetnie, różowy dużo gorzej.
    A może Twoje włosy bardzo rzadko potrzebują protein?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że nie potrzebują ich zbyt dużo.Jak często używałam kosmetyków z proteinami to pojawił się puch,a jak dam im odpocząć to mam fantastyczny efekt:)

      Usuń
  5. Mialam niebieska wersje i nie bylam zadowolona :-( wlosy nie byly proste ani gladkie. Zostala mi jeszcze jedna saszetka i musze ja zuzyc, moze dodam polprodukty i bedzie lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie używałam, ale wiele razy o nim czytałam i też mnie kręci. Jednak obawiam się,ze muszę poczekać aż moje włosy odrosną bo mało ich mam :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Miała tylko wersję niebieską i nie byłam zachwycona efektem. Moje włosy nie potrzebują zbyt dużo protein, a w dodatku nie lubią się z silikonami.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm.. nie wiem czy to dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe doświadczenie. Nigdy nie miałam tych produktów i raczej po nie nie sięgnę bo są najeżone chemikaliami.
    Taką masę włosów raczej ciężko byłoby rozprostować za pomocą drogeryjnych kosmetyków.
    Myślę że na Twoich włosach (ogólnie) znacznie lepiej spiszą się kuracje na bazie oleju. Próbowałaś czegoś żółtego lub złotego z Gliss Kur ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie próbowałam jeszcze niczego z Gliss Kur,to jeszcze przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie masz ładne włosy!

    Kręcone / falowane robią tak czasem - kręcą się jak chcą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dokładnie,czasem bywają uparte i robią co chcą:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety z włosami tak jest, one żyją swoim życiem hehe :) Za każdym razem jak wchodzę na twojego bloga to zachwycam się twoimi wlosami :)

    www.Anita-Turowska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. muszę wypróbować, jakoś zawsze zapominam kupić jak jestem w Naturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam obydwa produkty i jakoś mnie nie zachwyciły, w sumie to nic nie zrobiły z włosami, ale to było jeszcze przed włosomaniactwem, teraz moje włosy są już trochę mniej wymagające więc może dam im jeszcze jedną sznansę, zwłaszcza że mam jeszcze jedną różową saszetkę.

    OdpowiedzUsuń