wtorek, 30 grudnia 2014

Wizyta u fryzjera

Moje włosy osiągnęły ostatnio tę długość,kiedy mówię dość-idziemy na podcięcie. Szczególnie zimą zbyt długie włosy mi dokuczają. Zdecydowanie bardziej niż latem,kiedy to znowu grzeją jak koc na głowie. Zimą i tak prawie nie chodzę w rozpuszczonych włosach,wkładam je pod czapkę,kurtkę,zakrywam szalikiem i wychodzą później spod takiej skorupy splątane, oklapnięte i zelektryzowane ma maxa. Nigdy nie miałam problemów z pożegnaniem paru cm.włosów,może dlatego,że rosną mi dość szybko i wiem,że niedługo powrócą do długości,którą znów uznam za mało komfortową . W dodatku długie włosy nie falują u mnie równomiernie i nie wyglądają wtedy zbyt ładnie. Tyle wstępu. Przechodzę do sedna, czyli o tym,jak przebiegła wizyta i jakie myśli naszły mnie na fotelu fryzjerskim.

Fryzjer,którego tym  razem wybrałam miał raczej dobre opinie,chociaż zdecydowanie nie jest nr jeden w moim mieście. Ot,jeden z wielu podobnych sobie salonów.

Po umyciu włosów,które szczególnie przyjemnie nie było,ale nie zdążyło mnie jeszcze rozczarować,że znowu nie trafiłam z wyborem,pani napotkała pierwszy problem próbując rozczesać włosy zwykłym grzebieniem. Wiedziałam,że to zły pomysł i nie czekałam zbyt długo,po chwili zaczęła wyszarpywać go z włosów,bo się w nie zaplątał. Stwierdziła,że wypróbuje czegoś innego,nowość jakaś w zakładzie podobno. Czekałam z niecierpliwością cóż to za cudo. Cudem okazała się szczotka TT :) Zdziwienie pani fryzjerki nie miało końca,jak powiedziałam,że też mam taką w domu,pewnie i tak zresztą do końca w to nie uwierzyła.

Ponieważ woda wprost ściekała z włosów,mimo odciśnięcia w ręcznik,zdecydowała się na podsuszenie. Naiwnie myślała,że 2 min.wystarczą.Znów się przeliczyła. Woda co prawda nie chlapała wokół,jakby pies się wytrzepał w salonie,ale wiedziała już,że z porządnym wysuszeniem może być problem.

Co do samego cięcia,czy długości,jakiej się pozbyłam zastrzeżeń nie mam. Ubyło tyle ile chciałam.

W między czasie pytania,jak dbam o włosy,jakich kosmetyków używam,czym suszę(yyy...suszarką ?).
Staram się w takich sytuacjach nie wchodzić w szczegóły,grzecznie wyliczam parę produktów i tyle. Tym razem wspomniałam o olejowaniu. Zdziwienie większe,niż wtedy,jak przyznałam się do szczotki TT. Posypały się pytania jakie to oleje,gdzie je kupuje,czym zmywam,ile razy,co mi to daje i że na pewno włosy są po nich strasznie tłuste. Jak ich nie zmyję,to fakt,są!

Ogólnie dziwnie się czułam,opowiadając o jak mi się wydaje podstawach naturalnej pielęgnacji włosów w miejscu,gdzie wypada mieć o tym chociaż blade pojęcie. Nie plotłam o tym przecież w jakiejś instytucji państwowej,gdzie nieznajomość tematów włosowych jest w pełni zrozumiała.
 Dalsze jej zachwyty nad tym,jakie to ciekawe i odkrywcze rzeczy mówię po prostu przemilczałam,bo co tu komentować.
Pani dziwiła się również co do za "małe i krótkie"włosy rosną mi przy czole. Po mojemu to baby hair po skrzypokrzywie.
Do suszenia zawołała pomoc, bo "jedną suszarką za długo jej zejdzie". Tak więc dwie osoby suszyły i jednocześnie szarpały mi włosy niemiłosiernie.

Po wyjściu tylko sobie pomyślałam,jaka wielka szkoda,że pani nie zadaje sobie trudu i nie interesuje się włosowymi sprawami,bo gdyby tak było,z pewnością trafiłaby na blog jakiejś włosomaniaczki i nie robiła dużych oczu na hasło "olejowanie włosów".

Ponarzekałam trochę,ale wierzę uparcie,że w moim mieście jest fryzjer,który mnie będzie pouczał,a nie na odwrót i następnym razem do niego trafię :)

10 komentarzy:

  1. Mi dawno dawno temu (czyli tak naprawdę grubo ponad rok) moja fryzjerka sama poradziła olejowanie włosów - tylko że olejem kokosowym, bez wdawania się w szczegóły jaki olej do jakiego typu włosów:) I to wtedy, szukając czegoś więcej o olejowaniu, całkowicie przepadłam na blogu Anwen. To fakt, czasami otwiera oczy jak jej mówię o BDFM (który pierwotnie przecież jest olejkiem na rozstępy), albo o czymś podobnym, ale nie w sensie negatywnym:) Poza tym lubi wszelkie nowości, ale odradza mi wiele pomysłów, bo dokładnie zna moje włosy:) Także trafiłam na prawdziwy skarb.
    Życzę powodzenia w znalezieniu idealnej fryzjerki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. znam to uczucie, gdy dwie fryzjerki na raz susza Ci wlosy :/ z tym ze ja ostatnio nie mialam tego szczescia i cala wizyte mialam rozczesywane wlosy grzebieniem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam to nieszczęście, że trafiam zwykle na fryzjerów, którzy nie rozumieją słowa "podciąć" (nawet jeśli powie im się dokładnie ile cm włosia ma ubyć) i obcinają połowę długości :(. A co do opowiadania o pielęgnacji włosów - trochę wstyd, żeby panie fryzjerki nie miały pojęcia o olejowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówki wyglądają zdrowo i ładnie :) opłaciła się ta wizyta moim zdaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jeszcze nigdy nie trafilam na fryzjera, ktory delikatnie obchodzilaby sie z moimi wlosami. Od okolo roku nie korzystam z tych uslug, sama sobie podcinam i jestem bardzo zadowolona ze swojej decyzji;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, ale fryzjerka :D Ale wiesz, ja mam wrażenie, że co druga taka jest, blogerki się częściej znają na włosach lepiej niż fryzjerki, do czego to doszło...

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety niektórym fryzjerkom brakuje pasji w tym co robią, skończą jedynie szkołę zawodową, załapią się do pracy w małym saloniku i pracują tam przez x lat uważając że to wystarcza aby pogłębić ich wiedzę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja na szczęście mam już odpowiednią fryzjerkę. Nie jest rewelacyjna i nie zamierzam jej opowiadać o włosomaniactwie, ale jak jej dobrze wytłumaczę to dobrze wykona swoje zadanie :). Szukać dalej nie zamierzam, bo z tego co czytam to znaleźć dobrego, w rozsądnej cenie fryzjera jest ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja fryzjerka jest naprawdę fajna, wie ile to 1 cm i ogólnie dobrze wykonuje swoją robotę. Gdy idę się uczesać na jakąś imprezę, nie psika na mnie niewiadomo ile lakieru i innych specyfików itd. Ogólnie fajna babka i orientuje się w tych różnych nowinkach :)

    OdpowiedzUsuń