środa, 8 kwietnia 2015

10 ulubionych płukanek do włosów



Płukanki to świetny sposób na dopełnienie pielęgnacji włosów. Na ogół ich przygotowanie nie jest ani czasochłonne, ani skomplikowane więc chętnie po nie sięgam i przyznaję, że właśnie taką formę dbania o włosy polubiłam na długo przed odkryciem włosomaniactwa. Nie są to na pewno żadne odkrywcze pomysły - tylko te najprostsze, a same płukanki robię się ze składników, które właściwie zawsze mam pod ręką.
Warto pamiętać, że do płukanek najlepsza jest woda przegotowana lub demineralizowana. Inaczej cały dobroczynny wpływ jaki mają płukanki, może się ulotnić, bo twarda, kranowa woda sprawi, że włosy będą sztywne i szorstkie.
Płukanki powinny być chłodne. Dzięki temu łuski zostaną domknięte, a włosy staną się błyszczące.
Stosuje się je do ostatniego płukania włosów.

Płukanki nawilżające:  

Piwna. Przed użyciem należy zostawić otwarte piwo, żeby zdążyło się wygazować. Warto zabezpieczyć też włosy przed przeproteinowaniem i wcześniej zastosować emolientową maskę, lub nałożyć na włosy olej. Piwo dodaje czuprynie objętości, włosy stają się grubsze, wyraźnie usztywnione i mięsiste, w przypadku loków skręt zostanie podkreślony. U mnie najlepiej sprawdza się proporcja 1:2, czyli 1/2 litra piwa i 1 litr wody. Radzę jednak przetestować kilka proporcji. Zapach piwa na szczęście szybko ulatnia się z włosów.



Lniana. Ta płukana zapewnia przede wszystkim pięknie błyszczące, miękkie, wygładzone i zdyscyplinowane włosy.  
Sposób przygotowania: łyżkę siemienia lnianego zalewam szklanką wody i gotuję na wolnym ogniu przez 10-15 minut, co jakiś czas mieszając. Po ugotowaniu od razu przecedzam, bo wywar szybko gęstnieje. Następnie lekko rozcieńczam wodą, by płukanka stała się płynna. Polewam nią umyte włosy. 
 
Miodowa. Płukanka bardzo dobrze nawilża włosy, nabłyszcza i pozostawia je przyjemnie miękkie.
Sposób przygotowania: łyżkę miodu rozpuszczam w 1/2 litra chłodnej wody i stosuję do ostatniego płukania. Nie ma co obawiać się klejących włosów, po miodku nie zostaje nawet ślad.


Aloesowa. Po takiej płukance włosy są bardziej błyszczące, mniej się puszą i oczywiście są lepiej nawilżone. 
Sposób przygotowania: 1 szklankę soku aloesowego mieszam z 2 szklankami wody.


Płukanki zakwaszające: mające za zadanie domknięcie łusek odchylonych podczas mycia włosów i dokładne oczyszczenie czupryny z resztek szamponu. Dodatkowo wygładzają i nabłyszczają włosy.

Cytrynowa. 
Sposób przygotowania: 1/4 szklanki soku z cytryny dodaję do 2 szklanek wody.

Octowa. 
Sposób przygotowania: 2 łyżki octu winno - jabłkowego mieszam z 2 szklankami wody.


Płukanki ziołowe: mogą przesuszać włosy, dlatego na ogół przed zastosowaniem naparu, myję włosy i nakładam nawilżającą maskę, lub odżywkę.

Szałwiowa. Włosy po tej płukance są lekko wyprostowane, gładkie, błyszczące, mogą być delikatnie przyciemnione, chociaż osobiście nie zaobserwowałam tego u siebie. 
Sposób przygotowania: 2 łyżki suszonej szałwii zalewam 2 szklankami wody, zaparzam pod przykryciem przez ok. 15 minut, odcedzam i czekam, aż napar przestygnie.

Pokrzywowa. Przedłuża świeżość włosów, zapobiega przetłuszczaniu, przy systematycznym używaniu wzmacnia włosy, zmniejsza wypadanie.
Sposób przygotowania: identycznie jak w przypadku szałwiowej.
Kiedyś skusiłam się na wykonanie tej płukanki ze świeżych listków pokrzywy. Nie polecam tego sposobu. Widziałam na włosach lekko zielony odcień. W przypadku blondynek zielonkawe włosy gwarantowane :)

Miętowa. Podobnie jak pokrzywowa przedłuża świeżość, nabłyszcza i pozostawia piękny zapach. Szkoda, że jest krótkotrwały. Daje bardzo delikatne uczucie chłodu i odświeżenia skóry głowy. Również nie polecam osobom z jasnymi włosami. 
Sposób przygotowania: 2 torebki mięty zalewam 2 szklankami wody, zaparzam pod przykryciem ok. 15 minut, czekam aż napar przestygnie i używam do ostatniego płukania.

Płukanka przyciemniająca - kawowa: włosy po takiej płukance stają się błyszczące i sypie, a efekt przyciemnienia jest delikatny, zapach kawy długo utrzymuje się na włosach.
Sposób przygotowania: 2 łyżki kawy zalewam 2 szklankami gorącej wody, czekam aż się zaparzy i dokładnie odcedzam fusy. 

 



 

 

30 komentarzy:

  1. thanks for sharing..this is so interesting

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się boję dać cytrynę na włosy. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że cytryna wysusza. Poprawcie mnie jeśli źle myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie przesusza, ale wiadomo, nie każdemu pasuje to samo. Może wypróbuj tak jak w przypadku ziół, najpierw nałożyć nawilżającą maskę i wtedy włosy nie powinny się przesuszyć :)

      Usuń
  3. Musze wyprobowac te plukanki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię stosować płukanek, bo nie lubię ich przygotowywać. Czasem [np. dziś] zastosuję octową, bo ocet trzymam w łazience i jak mi się przypomni,to ją zrobię. Ale nie mam głowy do robienia innych płukanek. Miałam 2 podejścia do piwnej i jedno do lnianej. Nie potrafię się przekonać do tej metody dbania o włosy. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z wymienionych przez ciebie używałam lnianej i octowej - obie się świetnie u mnie sprawdziły :) Jakie to szczęście, że tego octu potem nie czuć na włosach :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę spróbować kiedyś lnianą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubie uczucie na skalpie po mietowej, pokrzywowa tez fajnie odswieza, ale mam poniej bardzo suche wlosy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam płukankę z kawy, jest dla mnie najlepsza i nawet nie przeszkadza mi przyciemnianie. Płukanka z piwa również się sprawdza rewelacyjnie. Octowa bardzo podrażnia mi skalp, a lniania, niezależnie od tego jak bardzo rzadka jest konsystencja - robi mi wielki przyklap :(
    Aloesowej dopiero spróbuję, a cytrynowa kusi coraz mocniej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę jakąś wypróbować, piwna mnie nieco przeraża, ale chętnie wypróbuję aloesową :)

    OdpowiedzUsuń
  10. maż by mi piwa na płukankę nie oddał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ja czasem ubłagam, żeby mi odstąpił, ale nie powiem...łatwo nie jest :)

      Usuń
  11. Ciekawe przepisy :-) zapisalam i bede testowac :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe płukanki, ja probowalam juz cytrynową :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie zebrane i opisane płukanki ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. zaciekawila mnie ta płukanka piwna :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jeszcze nigdy nie wykonywałam żadnych płukanek, jestem zbyt wielkim leniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kawowa, lniana i octowa są bez wątpienia moimi ulubionymi :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja bardzo lubię lnianą. Muszę się częściej motywować do jej robienia :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja bardzo lubię kawową płukankę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wymieniłaś większość moich ulubionych plukanek :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Na pewno skorzystam, te plukanki dobrze polacza sie z maskami z mojego dzisiejszego posta, masz piekne wloski<3

    OdpowiedzUsuń
  22. Najczęściej używam płukanki octowej ;) jest chyba najprostsza w przygotowaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nigdy nie używałam płukanek do włosów, co dziwne bo na punkcie swoich włosów mam chopla :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo fajne plukanki, używałam siemienia lnianego choć trochę trzeba się z nim packac a ja nie jestem wytrwala w zabiegach włosowych :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo ciekawy i interesujący wpis na blogu, który bardzo mnie zaintrygował i dał inne spojrzenie na temat prawidłowej pielęgnacji włosów. Chyba zastosuje którąś z tych płukanek do moich blond włosów.

    OdpowiedzUsuń