Płukanki to świetny sposób na dopełnienie pielęgnacji włosów. Na ogół ich
przygotowanie nie jest ani czasochłonne, ani skomplikowane więc chętnie po nie
sięgam i przyznaję, że właśnie taką formę dbania o włosy polubiłam na długo
przed odkryciem włosomaniactwa. Nie są to na pewno żadne odkrywcze pomysły -
tylko te najprostsze, a same płukanki robię się ze składników, które
właściwie zawsze mam pod ręką.
Warto pamiętać, że do płukanek najlepsza jest woda przegotowana lub
demineralizowana. Inaczej cały dobroczynny wpływ jaki mają płukanki, może się ulotnić, bo twarda, kranowa woda sprawi, że włosy będą sztywne i szorstkie.
Płukanki powinny być chłodne. Dzięki temu łuski zostaną domknięte, a włosy
staną się błyszczące.
Stosuje się je do ostatniego płukania włosów.
Płukanki nawilżające:
Piwna. Przed użyciem należy zostawić otwarte piwo, żeby zdążyło się
wygazować. Warto zabezpieczyć też włosy przed przeproteinowaniem i wcześniej
zastosować emolientową maskę, lub nałożyć na włosy olej. Piwo dodaje czuprynie
objętości, włosy stają się grubsze, wyraźnie usztywnione i mięsiste, w
przypadku loków skręt zostanie podkreślony. U mnie najlepiej sprawdza się
proporcja 1:2, czyli 1/2 litra piwa i 1 litr wody. Radzę jednak
przetestować kilka proporcji. Zapach piwa na szczęście szybko ulatnia się z włosów.
Lniana. Ta płukana zapewnia przede wszystkim pięknie błyszczące, miękkie, wygładzone i zdyscyplinowane włosy.
Sposób przygotowania: łyżkę siemienia lnianego zalewam szklanką wody
i gotuję na wolnym ogniu przez 10-15 minut, co jakiś czas mieszając. Po
ugotowaniu od razu przecedzam, bo wywar szybko gęstnieje. Następnie lekko
rozcieńczam wodą, by płukanka stała się płynna. Polewam nią umyte włosy.
Miodowa. Płukanka bardzo dobrze nawilża włosy, nabłyszcza i pozostawia je przyjemnie miękkie.
Sposób przygotowania: łyżkę miodu rozpuszczam w 1/2 litra chłodnej
wody i stosuję do ostatniego płukania. Nie ma co obawiać się klejących włosów,
po miodku nie zostaje nawet ślad.
Aloesowa. Po takiej płukance włosy są bardziej błyszczące, mniej się puszą i oczywiście
są lepiej nawilżone.
Sposób przygotowania: 1 szklankę soku aloesowego mieszam z 2 szklankami wody.
Płukanki zakwaszające: mające za zadanie
domknięcie łusek odchylonych podczas mycia włosów i dokładne oczyszczenie
czupryny z resztek szamponu. Dodatkowo wygładzają i nabłyszczają włosy.
Cytrynowa.
Sposób przygotowania: 1/4 szklanki soku z
cytryny dodaję do 2 szklanek wody.
Octowa.
Sposób przygotowania: 2 łyżki octu winno - jabłkowego mieszam z 2 szklankami wody.
Płukanki ziołowe: mogą przesuszać
włosy, dlatego na ogół przed zastosowaniem naparu, myję włosy i nakładam
nawilżającą maskę, lub odżywkę.
Szałwiowa. Włosy po tej płukance są lekko wyprostowane,
gładkie, błyszczące, mogą być delikatnie przyciemnione, chociaż osobiście nie
zaobserwowałam tego u siebie.
Sposób przygotowania: 2 łyżki suszonej szałwii zalewam
2 szklankami wody, zaparzam pod przykryciem przez ok. 15 minut, odcedzam i czekam,
aż napar przestygnie.
Pokrzywowa. Przedłuża świeżość włosów, zapobiega
przetłuszczaniu, przy systematycznym używaniu wzmacnia włosy, zmniejsza
wypadanie.
Sposób przygotowania: identycznie jak w przypadku
szałwiowej.
Kiedyś skusiłam się na wykonanie tej płukanki ze świeżych
listków pokrzywy. Nie polecam tego sposobu. Widziałam na włosach lekko zielony
odcień. W przypadku blondynek zielonkawe włosy gwarantowane :)
Miętowa. Podobnie jak pokrzywowa przedłuża świeżość, nabłyszcza i pozostawia piękny zapach. Szkoda, że jest krótkotrwały. Daje bardzo delikatne uczucie chłodu i odświeżenia skóry głowy. Również nie polecam osobom z jasnymi włosami.
Sposób przygotowania: 2 torebki mięty zalewam 2 szklankami wody, zaparzam pod przykryciem ok. 15 minut, czekam aż napar przestygnie i używam do ostatniego płukania.
Płukanka przyciemniająca - kawowa: włosy po takiej płukance stają się błyszczące i sypie, a efekt przyciemnienia jest delikatny, zapach kawy długo utrzymuje się na włosach.
Sposób przygotowania: 2 łyżki kawy zalewam 2 szklankami gorącej wody, czekam aż się zaparzy i dokładnie odcedzam fusy.
thanks for sharing..this is so interesting
OdpowiedzUsuńPłukanki octowe bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJa się boję dać cytrynę na włosy. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że cytryna wysusza. Poprawcie mnie jeśli źle myślę.
OdpowiedzUsuńU mnie nie przesusza, ale wiadomo, nie każdemu pasuje to samo. Może wypróbuj tak jak w przypadku ziół, najpierw nałożyć nawilżającą maskę i wtedy włosy nie powinny się przesuszyć :)
UsuńMusze wyprobowac te plukanki:)
OdpowiedzUsuńNie lubię stosować płukanek, bo nie lubię ich przygotowywać. Czasem [np. dziś] zastosuję octową, bo ocet trzymam w łazience i jak mi się przypomni,to ją zrobię. Ale nie mam głowy do robienia innych płukanek. Miałam 2 podejścia do piwnej i jedno do lnianej. Nie potrafię się przekonać do tej metody dbania o włosy. Niestety.
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez ciebie używałam lnianej i octowej - obie się świetnie u mnie sprawdziły :) Jakie to szczęście, że tego octu potem nie czuć na włosach :D
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować kiedyś lnianą.
OdpowiedzUsuńLubie uczucie na skalpie po mietowej, pokrzywowa tez fajnie odswieza, ale mam poniej bardzo suche wlosy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam płukankę z kawy, jest dla mnie najlepsza i nawet nie przeszkadza mi przyciemnianie. Płukanka z piwa również się sprawdza rewelacyjnie. Octowa bardzo podrażnia mi skalp, a lniania, niezależnie od tego jak bardzo rzadka jest konsystencja - robi mi wielki przyklap :(
OdpowiedzUsuńAloesowej dopiero spróbuję, a cytrynowa kusi coraz mocniej :)
Muszę jakąś wypróbować, piwna mnie nieco przeraża, ale chętnie wypróbuję aloesową :)
OdpowiedzUsuńmaż by mi piwa na płukankę nie oddał
OdpowiedzUsuńHehe ja czasem ubłagam, żeby mi odstąpił, ale nie powiem...łatwo nie jest :)
UsuńCiekawe przepisy :-) zapisalam i bede testowac :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe płukanki, ja probowalam juz cytrynową :)
OdpowiedzUsuńFajnie zebrane i opisane płukanki ;)
OdpowiedzUsuńzaciekawila mnie ta płukanka piwna :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy nie wykonywałam żadnych płukanek, jestem zbyt wielkim leniem ;)
OdpowiedzUsuńKawowa, lniana i octowa są bez wątpienia moimi ulubionymi :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię lnianą. Muszę się częściej motywować do jej robienia :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię kawową płukankę :)
OdpowiedzUsuńWymieniłaś większość moich ulubionych plukanek :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNa pewno skorzystam, te plukanki dobrze polacza sie z maskami z mojego dzisiejszego posta, masz piekne wloski<3
OdpowiedzUsuńGenialny post :)
OdpowiedzUsuńNajczęściej używam płukanki octowej ;) jest chyba najprostsza w przygotowaniu ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam płukanek do włosów, co dziwne bo na punkcie swoich włosów mam chopla :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne plukanki, używałam siemienia lnianego choć trochę trzeba się z nim packac a ja nie jestem wytrwala w zabiegach włosowych :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i interesujący wpis na blogu, który bardzo mnie zaintrygował i dał inne spojrzenie na temat prawidłowej pielęgnacji włosów. Chyba zastosuje którąś z tych płukanek do moich blond włosów.
OdpowiedzUsuń