Ostatnia niedziela dla włosów była bogata w amlę. Najpierw w wersji sproszkowanej, a później obecna w szamponie. Do tej pory nie mogłam narzekać na jej działanie, więc widząc w sklepie taką naturalną odżywkę do włosów nie mogłam się oprzeć. Co prawda postąpiłam inaczej niż zaleca producent, ale jakoś nie wyobrażam sobie dobrych efektów po umyciu włosów taką papką.
Czego użyłam ?
- 1 łyżeczka sproszkowanej amli, zmieszana z 2 łyżkami kremu nawilżającego Lorys i odrobiną wody nałożone na ok. 30 minut
- szampon Amla Enriched Herbal
- odżywka wygładzająca Sylveco
- Cudowny Olejek Garnier Fructis
Efekt:
Początkowo chciałam użyć łagodniejszego szamponu, jednak widząc stan włosów stwierdziłam, że może nie dać sobie rady i nie zmyć skorupki, która powstała na włosach. Miałam złe przeczucia, że włosy będą matowe i mimo wszystko pozostają sztywne. Czekało mnie miłe rozczarowanie. Włosy okazały się miękkie, nieobciążone, bez śladu pudru i lekko wygładzone, jak po użyciu oleju z amli. Jednym słowem niedziela dla włosów zalicza się do udanych.
Niestety szalejący wiatr nie miał litości i nie pozwolił zrobić zdjęcia, które oddawałoby cały urok jaki pozostawiła amla.
Moje włosy mają co dziennie niedzielę :P
OdpowiedzUsuńCODZIENNIE!
UsuńOdzywkq Sylveco to coś dla mnie, muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńLubię ją, chociaż znam ciut lepsze :)
Usuńświetny efekt uzyskałaś :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńbeatiful hair
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper wyglądają :) Kiedyś miałam tą maskę w rękach, ale raczej nie sprawdziłaby się u mnie.
OdpowiedzUsuńU mnie sprawuje się całkiem nieźle :)
UsuńWłosy marzenie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńPodobają mi się Twoje włoski :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
UsuńBardzo ładne i zazdroszcze długości :)
OdpowiedzUsuńhehe, ostatnio pozbyłam się całych 2cm :)
UsuńWiatr to zło dla włosomaniaczek:D
OdpowiedzUsuńSą fragmenty, gdzie wiatr je oszczędził i widać piękny efekt :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że chociaż tyle :)
UsuńCudowne są, amla mnie bardzo zaintrygowała ;)
OdpowiedzUsuńciekawa sprawa z tym pudrem :)
UsuńJa tam mimo wiatru widzę świetny efekt :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że istnieje amla w proszku. Zapewne zakupiłaś ja w tym nowym sklepie do którego i ja musze się wkrótce wybrać po zapasy włosowe, bo przecież mam ich za mało :P
OdpowiedzUsuńTak, tak, kupiłam ją w sklepie, o którym myślisz. Co do zapasów to szczęśliwie udało mi się wykończyć parę produktów, więc sama rozumiesz...:)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńgęstość włosów jest porażająca :D piękne są :)
OdpowiedzUsuńMam ta sama amle w proszka ;) Swietnie wyszlo, piekne masz te wlosieta :)
OdpowiedzUsuńLubię amlę w takiej postaci :)
UsuńNie używałam jeszcze amli zupełnie, muszę gdzieś o niej poczytać :)
OdpowiedzUsuńMasz takie piękne włosy... kiedyś miałam prawie identyczne(nawet mam gdzieś podobne zdjęcie :D) i nie mogę sobie darować, że tak je zniszczyłam... Teraz wyglądają zupełnie inaczej.
Bardzo polubiłam się z amlą. Ehh, te włosowe grzechy... tak niewiele trzeba, żeby zniszczyć włosy, a przywrócić ich dobrą kondycję już nie jest takie proste :/
UsuńO amli jeszcze nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować :)
UsuńPrzyjemny blog ciekawe informacje pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń